Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— mówił dalej rozbitek — jestem Harry Rhodes. Podróżuję z żoną, córką i synem, którzy dzięki twojej dzielności, równie jak ja, ocaleli. Z wdzięcznością zachowamy w sercu twoje nazwisko.
— Jestem przyjacielem Indjan tutejszych — odrzekł wymijająco Kaw-dier — w barwnem swem narzeczu dali mi nazwę dobroczyńcy i z tej jestem szczęśliwy. Innego nazwiska nie pragnę.
Harry Rhodes, nieco zdziwiony, spojrzał na mówiącego, poczem zapytał:
— Jakież zdanie pańskie co do rozbitego o krętu?.. Czy można mieć nadzieję, że uszkodzone części dadzą się naprawić?..
— Wątpię.
— Czy znajdujemy się w pobliżu cieśniny Magellana?
— O, nie!.. Cieśnina pozostała daleko za nami...
— To niedobrze! — zawołał Harry.
— Ale pójdźmy się przekonać, czy istotnie okręt na nic się już nie zda — rzekł Kaw-dier, zwracając się do pana Hartlepoola.
— Tak, to rzecz najważniejsza — odrzekł tenże — przekonajmy się w jakim stanie jest nasz okręt.
Niestety, okazało się, że był dla żeglugi bezpowrotnie stracony. Boki i spód były podziurawione, najgłówniejsze części połamane.