Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swoje raty dzierżawne; większość, zbuntowana przez awanturników, których jedynem bogactwem byt kilof i płuczka, nie myślała o niczem więcej prócz własnych zysków godziwych, czy niegodziwych, lecz zawsze dających możność korzystania z przyjemności życia.

Kaw-dier widział zbliżającą się szybkiemi krokami nędzę, nie mógł jednak bronić przed nią tych nieszczęśliwych szaleńców, gdyż i jego fundusze były najzupełniej wyczerpane.
Pomiędzy kilkoma najbogatszymi w złoto poszukiwaczami znajdował się i Kennedy, dawny marynarz z «Jonatana».
Nikt nie wiedział, ile on właściwie posiadał, — prawdopodobnie i on sam doliczyćby się nie mógł, gdyż słabym był wogóie w rachunkach, lecz szastał złotem na prawo i lewo, płacąc nietylko monetą, lecz piaskiem złotym i ziarnkami, których zdawał się posiadać ilość niewyczerpaną.
Kennedy nie robił sobie nic z nikogo i niczego, a wszelkie prawa i rozporządzenia ignorował, szerząc tem większą anarchję, bezład i nieposłuszeństwo.
Kaw-dier znosił to długo, aż wreszcie zniecierpliwiony jął się energiczniejszych środków.
Pewnego rana policja pod dowództwem Hartlepoola wtargnęła do miejscowych właścicieli kopalń, które przywłaszczyli sobie prawem kaduka i zażądała pokazania dowodów