Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tylko najzupełniej bezużytecznym.
Przeciwnie, najużyteczniejszym, gdyż na nim opiera się cały handel.
— Zapewne — dorzucił z goryczą Kaw-dier, — nie zapominajcie jednak, że złoto jest wymagającym panem i oddaje się temu tylko, kto mu poświęci wszystko — duszę i ciało. Och, to przeklęte złoto, ileż to ono już istnień pożarło, ileż najstraszniejszych namiętności wyhodowało w sercach ludzkich!
Z nastaniem wiosny obawy Kaw-diera poczęły się sprawdzać co do joty.
W Liberji i osadach okolicznych poczęli się zjawiać różni ludzie z pozabrzeżnych okolic, którzy gromadami ciągnęli ku Golden-Creek w celu poszukiwania złota. Za tym przykładem poszli i inni miejscowi. Rolnicy porzucali swoje pola, rzemieślnicy i robotnicy swoje warsztaty, i Liberja poczęła się wprost wyludniać. Na dobitkę wieść o bogatych kopalniach wkrótce wyleciała w świat i poruszyła wszystkich awanturników, którzy zaczęli napływać gromadnie, wnosząc z sobą w to ciche i pracowite środowisko całą nikczemność swoich natur nieokiełznanych i nie szanujących nic oprócz złota.
Kaw-dier postanowił powstrzymać ten niepożądany napływ i po naradzie z przyjaciółmi wydał następujące rozporządzenie: Przedewszystkiem kopalnie zostały uznane za urzędową własność całej kolonji i podzielone na