Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyginęła, rzucili się jak nieprzytomni w rzekę, starając się dosięgnąć brzegu przeciwnego.
Wtem jednocześnie z walką około ogrodzenia Pattersona, usłyszano silną kanonadę dalej na drodze ku górom.
To Hartlepool wysłany przez Kaw-diera z licznym oddziałem, wśród którego było kilkudziesięciu kawalerzystów, napadł na obozujących pod górą Patagończyków.
Kaw-dier przypuszczał, że nieprzyjaciel mając ułatwione wejście do miasta przez posesję Pattersona, skoncentruje główne swe siły na ten punkt od strony rzeki. I nie omylił się.
Istotnie Patagończycy zatrzymawszy pewną część kawalerji w głównym obozie o kilkanaście kilometrów od Liberji, wysłali swe konie z małą liczbą pilnujących, pod miasto, dla zabrania swoich wojowników z powrotem, po złupieniu przez nich kolonji.
Szybkim i niespodzianym napadem, oddział Hartlepoola po krótkiej walce rozproszył dzikich, a owocem tej walki było zdobycie około trzysta koni nieprzyjacielskich. Z temi trofeami wracał Hartlepool, gdy spotkał Kaw-diera śpieszącego mu z pomocą.
Zatem tak zasadzka Kaw-diera jak i wyprawa Hartlepoola w zupełności się udały.
Jeszcze gwiazdy świeciły na niebie, gdy Kaw-dier powrócił do zagrody Pattersona, tak dla przekonania się, czy tam niema jeszcze