Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ny umówionej i Sirdeya z pieniędzmi, a właśnie noc była bezksiężycowa i niejako dopomagała mu w zamierzonej zbrodni.
Ale w zapale zbrodniczych przygotowań nie pomyślał o tem, co jemu może grozić; gdy z powodu gęstości desek parkanu, nie można było widzieć z zewnątrz co się po za nim dzieje, również z po za niego nie można było zobaczyć, co się działo przed parkanem i wkoło niego.
Zajęty obserwowaniem przeciwnego brzegu rzeki, Patterson nie widział, że korzystając również z ciemnej nocy, liczny oddział wojska otoczył pocichu jego ogrodzenie i że zbrojni ludzie zajęli pozycje na dwóch krańcach jego siedziby.
To Kaw-dier widząc jak starannie Patterson w tem miejscu rzekę zasłonił, przypuszczał tutaj zdradę i w milczeniu a szybko urządził zasadzkę. Kazał ludziom zachować się cicho i być gotowymi do walki. Sam zaś obserwował. Około północy spostrzegł, że dziesięciu Patagończyków przepłynęło rzekę i weszło w ogrodzenie Pattersona.
Za niemi dostało się wkrótce czterdziestu wojowników, a po chwili jeszcze czterdziestu. Szli partjami, widocznie w przewidywaniu, że mogą być napadnięci, a wtedy następni ocaleją, lub podadzą im pomoc.