Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gnąć jego rad. Kaw-dier starał się oddawna zachęcić ich do osiedlenia się na wyspie, ale oni zanadto byli przyzwyczajeni do swej niezależności i wolności, aby, pomimo biedy, jaką znosili, poddać się jakim prawom. Dopiero w tym roku Kaw-dier zdołał skłonić parę rodzin, co prawda najinteligentniejszych, do sprowadzenia się na wyspę. Rozpięli oni swe namioty na lewym brzegu rzeki.
Szczególną swą uwagę zwrócił Kaw-dier na Piotrusia i Pawełka. Podczas ich choroby widywał ich często i obserwował. Polubił ich za ich tkliwą przyjaźń i przywiązanie, jakie sobie wciąż okazywali, nie mogli bowiem żyć bez siebie, a Piotruś taką troskliwością otaczał Pawełka, że najtkliwsza matka nie zdołałaby więcej uczynić. Posługiwał mu i uprzedzał wszelkie jego życzenia.
Kaw-dier poznał w Piotrusiu duszę szczerą, naturę otwartą i umysł zdolny do rozwinięcia się w inteligencję. Spodziewał się nawet, że chłopiec daleko łatwiej przyjmie wpływ wychowania, aniżeli Halg, dziedziczność bowiem cywilizacji musiała się w nim bardziej odezwać, aniżeli w dzikim Indjaninie. Kaw-dier postanowił przeto zająć się osobiście wychowaniem dzieciaka i oznajmić go z różnemi gałęziami działalności ludzkiej, aby go potem zrobić niejako spadkobiercą swoich czynów i ideałów.