Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

całe życie kaleką, przykutym do krzesła. Bo i amputacja miałaby ten sam skutek.
Pod wpływem ożywiających kropli, które wpuścił przemocą w otwarte usta Pawełka, chłopiec zaczął silniej oddychać, poczem wydał głęboki jęk. Kaw-dier powziął trochę nadziei.
Ale gorzej było z Piotrusiem, który wciąż leżał nieprzytomny. Badając go bliżej, Kaw-dier przekonał się, że grozi mu zapalenie mózgu. Straszne przejścia ostatnich chwil wywołały tę niebezpieczną chorobę.
Poleciwszy chłopców troskliwej opiece kobiet, sam udał się na spoczynek. Lecz po tylu wzruszeniach sen nie zamknął jego powiek.



VI. Przez półtora roku.

Ranek 31 marca zastał Kaw-diera wcześnie na nogach. Nawet się nie rozbierał, tylko na chwilę się zdrzemnął, tak wzruszyły go okropne zdarzenia wczorajsze. Bo ileż dotkliwych wrażeń przeszedł, ile nowego nabył doświadczenia! Dotknął się głębi duszy ludzkiej, zdolnej jednocześnie do uczuć najlepszych i najgorszych, do instynktów najdzikszych i do najczystszego zaparcia się.
Z pięciu zbrodniarzy trzech nie żyło. Lecz dwóch pozostało. Trzeba było zabezpieczyć