Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szczątki ludzkie. Zaledwie można było poznać ciało Doricka bez głowy i rąk, które wybuch oderwał. O kilka kroków dalej leżał Moore młodszy z rozszarpanym brzuchem. Dalej leżał Kenedy, ale nie ranny, tylko jakby uśpiony.
— Ten żyje — rzekł Kaw-dier — przyłożywszy ucho do jego piersi.
Rzeczywiście dawny marynarz na pół zduszony przez Kaw-diera, upadł i temu upadkowi winien był swoje ocalenie.
— Ale nie widzę tu Sirdeya — zauważył Kaw-dier, a jednak musiał tu być.
Przeszukano grotę i nigdzie nie znaleziono śladu kucharza z «Jonatana». Lecz wśród stosu gruzów i gałęzi Hartlepool spostrzegł baryłkę z prochem, z której Dorick część ujął.
— Oto nasza druga baryłka skradziona — zawołał tryumfująco. To są więc ci sami ludzie, co podłożyli pierwszą w ratuszu.
Nagle Piotruś, dotychczas milczący, ujął za rękę Kaw-diera i cienki głosik odezwał się prosząco:
— Panie gubernatorze, a Pawełek, czy go nie poszukamy?
Piotruś miał słuszność. Jeszcze się wszystko nie skończyło. Należało znaleźć Pawełka, który, podług Piotrusia, należał do tego całego zdarzenia.
— Prowadź nas, chłopcze, tam, gdzie go zostawiłeś — rzekł Kaw-dier.