Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz Kaw-dier nieustannie dniem i nocą sam wglądał we wszystko i interesował się wszystkiem. Teraz zajął się obmyślaniem planu budowy wielkiej elektrowni, aby można było zużytkować jej siłę dla oświetlenia miasta, dla urządzenia latarni morskiej, zaprowadzenia kolejki miejskiej i podmiejskiej.
Te plany całkowicie pochłaniały mu każdą wolną chwilę.
— Cóżby to za szczęście było — mówił sam do siebie — gdyby mi się udało na skałach przylądku Horn zbudować olbrzymią latarnię morską, której światło zdala już oświetlałoby drogę morską, tak niebezpieczną w tych miejscach, tak pełną zdradliwych skał podwodnych i licznych wysepek... Czyż w ową burzliwą noc, gdy rozbił się «Jonatan», nie uratowało reszty załogi tego okrętu jedynie to, żem rozpalił wtedy ogień na najwyższym wierzchołku przylądka Horn?...
Latarnia morska w tem miejscu byłaby prawdziwem dobrodziejstwem dla żeglarzy.



V.   W grocie.

Oprócz Halga Kaw-dier polubił serdecznie Pawełka i Piotrusia, ośmioletnich chłopców, zupełnych sierotek, którymi po rozbiciu się