Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a »Chancellor« pełnymi żaglami płynie ku Antyllom, od których jeszcze 600 mil go oddziela.
Na zapylanie pana Letourneur, dlaczego zmieniono kierunek okrętu, Robert Kurtis odpowiedział, że nie chcąc płynąć pod wiatr zwraca się ku zachodowi, ażeby korzystać z dogodniejszego prądu. Zmiana więc kierunku »Chancellora«, tę jedyną wywołała uwagę. Dziś w dniu 21 października położenie w niczem się nie zmieniło. Pasażerowie sądzą, że podróż odbywa w porządku i wszystko na pokładzie idzie swoim trybem. Zresztą nie widać rozszerzenia się pożaru, co jest dobrym znakiem. Klapy tak hermetycznie zamknięto, że nie przepuszczają nawet najmniejszego dymu, któryby zdradził pożar wewnątrz płonący. Może ogień skoncentruje się na spodzie, a może zagaśnie z braku powietrza i nie obejmie całego ładunku. Tak się przynajmniej spodziewa Robert Kurtis, który przez zbytek ostrożności kazał pozakrywać otwory pomp, ażeby rury przechodzące aż do dna okrętu nie mogły przepuszczać nawet odrobiny powietrza. Oby niebo nas acaliło, bo sami w niczem sobie pomódz nie możemy.
Dzień dzisiejszy przeszedłby bez żadnego wypadku, gdybym nie pochwycił kilku słów z rozmowy; położenie nasze, które uważałem