Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dowodzi, że nigdy nie należy robić rzeczy w połowie.
Zatkałem mu ręką usta. Zrozumiałem!
Biedny Walter!...





XLII.

Od 9-go do 10-go stycznia. Dziś znowu cisza zaległa na morzu, słońce pali i ani jednej nawet zmarszczki nie widać na jego falach. Jeżeli nie znajdujemy się na jakim prądzie, unoszącym nas bezwiednie, to tratwa staje się zupełnie nieruchomą.
Upał szalony. Pragnienie nie do zniesienia. Brak wody daje nam się więcej uczuć, aniżeli za pierwszym razem.
Przeczuwam, że sprawione przezeń cierpienia będą daleko większe od cierpień głodowych.
Wielu z nas ma usta, język i gardło zupełnie spieczone, błona śluzowa pęka prawie z suchości pod wpływem rozpalonego powierza, którem oddychamy. Na usilne prośby moje, kapitan podwoił dziś porcye wydawanej nam wody. Tak więc cztery razy na dzień chłodzimy się odrobiną wody, która pomimo przykrycia płótnem zupełnie ocieplała. Wogóle