Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spotyka się ludzi kochających w spokojności i rozmyślaniach, którzy zbyt są niewinni i zajęci sobą, ażeby szydzić z istoty dotkniętej kalectwem. Niejeden z nich przeciwnie widząc niedolę przejęty litością usiłuje pocieszyć i przynieść ulgę.
Tam to Nepomucen poznał przyjaciela Scypiona.
Kto był przyjaciel Scypion, będę się zaraz starał wyjaśnić.
Jan Jakób Scypion, był tak jak Nepomucen od urodzenia dotknięty drganiem nerwowem. Te drgania częstsze i widoczniejsze niż drgania Mathiasa polegały na dziwacznem podnoszeniu prawej ręki ku nosowi, ale to w ten sposób, tak silnie nerwowy, że ręka chwytała za nos i nie chciała go już puścić. Wskutek tego nieszczęśliwy musiał uciekać się do lewej ręki, ażeby się uwolnić od psotnego figla jaki mu płatała prawa. Nie potrzeba dodawać, że w tem wszyskiem biedny nos był najbardziej pożałowania godnym, gdyż wskutek tych powtarzanych napaści stał się czerwonym, spuchniętym i zdefigurowanym.
Nepomucen spostrzegłszy po raz pierwszy to drganie nerwowe, czuł się przejęty głęboką wdzięcznością dla nieba, które raczyło go uwolnić od tak strasznego kalectwa. Potem postanowił poznać się bliżej ze Scypionem mówiąc sobie: