Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 88 –

Cypryan nieczułby się tak upokorzonym, gdyby jego aparat wytrzymał przynajmniej próbę ogniową. Że wnętrzne cylindra nie zawiera skrystalizowanego węgla, o tem obecnie już nie wątpił, ciekawość jednak chemika kazała mu zbadać to wnętrze.
W każdym razie glinka, którą wypełnił rurę, powinna była zamienić się w kamień. Przypuszczenie to było trafnem; dziwiło tylko Cypryana, że kawał skamieniałej gliny kulistego kształtu oderwał się i leżał oddzielnie od reszty, która przywarła do ścianek rury. Inżynier wydobył z łatwością przez rysę powstałą w rurze, kulę wielkości pomarańczy czarno-czerwonawą i z ciekawością obracał ją w ręku. Przekonał się, że stanowiła rzeczywiście część gliny, którą zapełnił rurę i właśnie chciał ją rzucił w kąt pracowni, gdy zastanowił go jej dźwięk pusty, podobny do garnka. Nadto, coś w niej brzęczało jak kamyk w zamkniętym dzbanie.
Prawdziwa skarbonka, kpił Cypryan, który pod groźbą kary śmierci niemógłby wyjaśnić powstania tej kuli. Ciekawość go zdjęła, co ta skarbonka mogła zawierać i, pochwyciwszy młot, rozbił ją jednem uderzeniem.
W rzeczy samej była to skarbonka, zawierająca niezmierzone skarby! Nie, nie można było pomylić się co do natury kamie-