Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 85 –

kie trudności zostały przezwyciężone i, gdy po raz pierwszy rozniecono ogień, Matakit ręczył, że nie da mu zagasnąć przed czasem.
Wogóle chłopak był dumny ze swej godności palacza i bardzo poważnie pojmował swe czynności w laboratoryum. Towarzysze jego wskutek tych zajęć mieli go za czarnoksiężnika i często zasięgali w chorobach jego porady.
Cypryan śmiał się, patrząc na poważną minę, z jaką Matakit plótł różne głupstwa, lecz kafrowie odchodzili zupełnie zadowoleni z rad im udzielonych. Często znów młody kafr wesołym był jak dziecko, zwłaszcza, gdy znajdował się w towarzystwie Liego. Ścisła przyjaźń połączyła te dwie istoty, tak różne pochodzeniem. Rozmawiali między sobą po francusku i uczuwali żywą wdzięczność dla inżyniera, który każdego z nich uratował od pewnej śmierci. Uwielbienie i usłużność okazywana przez nich »ojczulkowi«, bo tak go Matakit i Li nazywali, była tem przyjemniejszą dla Cypryana wobec przykrości, których w owym czasie doznawał niemało.
Pan Watkins, jak się zdawało, pragnął na seryo wydać córkę za mąż i ferma roiła się od kandydatów do ręki Alicyi.
Nie tylko James Hilton przybywał obecnie co wieczór, lecz cała młodzież z kopalni, któ-