Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 80 –

braku powietrza, wkrótce się udusi i starał się oddychać, jak mógł najpowolniej.
Po kilku minutach popadł w męczący sen, i co się z nim dalej działo, nie wiedział.
Cypryan nie pozwolił mu dużo mówić, każąc dalej spać i uspokojony co do jego stanu, poszedł w odwiedziny na fermę.
Młody inżynier uczuł nieprzepartą potrzebę podzielenia się z Alicyą wypadkami dnia i opowiedzenia o wzrastającym wstręcie do rzemiosła kopacza.
— Narażać życie ludzkie dla pozyskania paru marnych dyamentów, wydaje mi się niegodziwem. A pani, jak się na to zapatruje, panno Alicyo? — pytał się dziewczęcia.
— Mnie to już od dawna wielce dziwi, jak pan, inżynier i uczony, mogłeś się decydować na prowadzenie podobnego życia! Czyż to nie zbrodnia wobec nauki tracić czas na pracę, którą każdy kafr lepiej wykona od pana? Jeżeli już koniecznie zachciało się panu dyamentów, to czemuż ich raczej nie szukasz na dnie swej retorty; toby przynajmniej było godne uczonego chemika!
Alicya mówiła z takim zapałem i wiarą w naukę, że słowa dziewczęcia wywarły na Cypryanie wrażenie.
A może, w istocie byłoby to możebnem? Sposób tworzenia dyamentów uważany przed