Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 72 –

swego zbawcy, wysłuchał spokojnie długiego kazania Cypryana, a pokrzepiony szklanką gorącej herbaty, zadość uczynił żądaniu inżyniera i opowiedział niektóre szczegóły ze swego życia.
Urodzony w Kantonie, był uczniem w pewnym angielskim domu handlowym, następnie wyemigrował do Ceylonu, stamtąd do Australii, nareszcie do Afryki. Nigdzie mu się nie szczęściło. Pralnia w obozowisku nieopłacała się też lepiej od dwudziestu innych interesów, które prowadził dawniej. Największem jednak nieszczęściem były dlań prześladowania Pantalacciego; gdyby nie on, byłoby mu jako tako w Griqualandzie. Aby raz uniknąć tych prześladowań postanowił pozbawić się życia.
Cypryan nakarmił biedaka, obiecując także obronę przeciwko włochowi i dał mu do prania tyle bielizny, ile na razie mógł znaleźć. Jednocześnie uleczył go z przesądu co do warkocza, powiedziawszy mu, iż sznur wisielca przynosi szczęście i tem samem zły los, który go prześladował, odtąd już niema mocy nad nim, gdyż ma swój sznur, t. j. warkocz w kieszeni.
— No, przynajmniej Pantalacci nie będzie mógł mi go uciąć, pocieszał się chińczyk.