Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 67 –

— No, jeśli chcesz, mogę cię uczyć po francusku, oświadczył mu Cypryan. Bez straty czasu zabrał się do pierwszej lekcyi ze swym uczniem, wymieniając mu nazwy przedmiotów pierwszej potrzeby i każąc mu je powtarzać.
Matakit okazał zdumiewające zdolności, łatwo pojmował i doskonałą miał pamięć.
Po dwugodzinnej nauce znał już nazwy około stu przedmiotów i nieźle je wymawiał.
Młody kafr musiał pierwszy tydzień poświęcić na odpoczynek po nużącej podróży, aby nabrać sił potrzebnych do pracy. Czas ten został zużytkowany na naukę z takim pożytkiem, iż w końcu tygodnia Matakit mógł już, choć niezbyt poprawnie, wyrażać swe myśli.
Cypryan skłonił go do opowiedzenia historyi swego życia.
Nie była ona długą. Matakit nieznał nazwy swojego rodzinnego kraju, wiedział tylko, że leży po tamtej stronie gór, gdzie słońce wschodzi. Opowiadał też, że rodzice jego wiodą życie bardzo nędzne i z tej przyczyny przyłączył się do gromady, która postanowiła wywędrować, aby szukać szczęścia na polach dyamentowych.
Czego on się tu spodziewał?