Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 21 —

czasu tracić później trzeba, ażeby je odszukać i zgromadzić do dalszej drogi.
A jak trzęsie taki pierwotny wehikuł na tej jeszcze pierwotniejszej drodze! Za siedzenia służą po prostu kuferki podróżnych, na których przez długie dni nieszczęśliwy pasażer tłucze się z kąta w kąt, jak tłuczek w moździerzu.
O spaniu, podczas takiej podróży, nawet mowy być nie może.
Towarzyszami Cypryana, byli różni przedstawiciele owej wędrownej ludności, napływającej ze wszystkich krańców świata do miejsc, które świeżo zasłynęły pokładami złota lub dyamentów.
Na pierwszy plan wysuwał się kulawy neapolitańczyk, o kruczych włosach i chytrem spojrzeniu, nazwiskiem Annibal Pantalacci. W kącie cicho siedział żyd portugalski, Natan, handlarz dyamentów; trzecim był górnik z Lancashiru, Tomasz Steele, duży chłop z rudą brodą, który opuścił kopalnie węgla, aby szukać szczęścia, jako kopacz dyamentów. Następnie niemiec Fridel, udający wielkiego znawcę drogich kamieni, choć zdaje się, iż nie widział dotąd ani razu dyamentu w stanie naturalnym, piątym podróżnym był amerykanin, który z nikim, prócz ze swą butelką nie rozmawiał i prawdopodobnie dążył