Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 240 –

możliwe. Może lepiej będzie zażądać objaśnienia.
— Czekać na objaśnienia — krzyknął fermer, uderzając pięścią w stół — ja tu tylko mam prawo dać objaśnienia. Nie obchodzą mnie cudze wyjaśnienia! Czy ja jestem u siebie, czy nie jestem? Czy mnie nie przyznano prawa własności kopii, które ten stary krokodyl naruszyć się poważa!
Jeżeli mnie kto chce niepokoić w mojem prawie, zrobię, co już raz zrobiłem, pójdę do sądu i zobaczymy kto zwycięży.
— Sądy już się tu nie mają po co wtrącać — z niewzruszonym spokojem odrzekł Wandergaart — z przyznaniem omyłki na mapach, sprawa rozstrzygnięta.
Po tych słowach Wandergaart pokazał papier opatrzony stemplami.
Sytuacya Watkinsa stawała się nieprzyjemną, próbował śmiać się jeszcze, ale zaczynało już mu brakować odwagi, gdy wtem spojrzenie jego padło na »Gwiazdę Południa«.
— A gdyby nawet tak było — zawołał — gdyby mnie bezprawnie pozbawić chciano własności, której przez lat siedem używałem w spokoju, co mi to może zaszkodzić? Czy nie posiadam klejnotu, który mnie zabezpieczy od wszelkich trosk?