Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 236 –

i jarzyny wszystkich kantyn w okolicy nie przeniosły się do jego kuchni.
O godzinie 4-ej stół był nakryty. Baterya butelek stała we wzorowym porządku na bocznym stole, a pieczenie wołowe i jagnięce pachniały z pieców.
O 6-ej zaczęli się schodzić goście. O 7-ej gwar był tak wielki, że kapeli muzycznej nie udałoby się go przygłuszyć.
Obecnym był także Mathys Pretorius, znacznie spokojniejszy od czasu jak nie miał potrzeby obawiać się konceptów Pantalacciego, Tomasz Steele, kupiec Natan, fermerzy, kopacze, kupcy i urzędnicy.
Na prośby Alicyi zjawił się też Cypryan i zajął miejsce obok niej. Oboje nie byli w zbyt dobrym humorze, bo 50-krotny milioner pan Watkins ani myślał o oddaniu ręki córki zwyczajnemu inżynierowi, który nawet nie umiał »robić dyamentów«. Egoista nie pomny, że z ręki jego otrzymał bogactwo, lekceważył obecnie młodego człowieka i dawał mu to uczuć.
Przed szczęśliwym fermerem, a więc nie za nim, jak podczas poprzedniej uczty, błyszczała »Gwiazda Południa«, leżąc na niebieskiej aksamitnej poduszce pod szklannym kloszem. Nadto dla zabezpieczenia jej klosz otoczony był siatką z mocnych drutów.