Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 232 –

dują — rzekł Cypryan, wsuwając rękę powtórnie i wydobył kulę z kości słoniowej.
Kulę tę połknęła przed pięciu miesiącami, lecz widocznie nie mogła przejść ona przez dolny otwór gardzieli.
Odkładając kulę na bok, czynił dalsze poszukiwania, jak archeolog w obozowisku rzymskiem.
— Mosiężny lichtarzyk — meldował zdziwiony, pokazując zgnieciony i podrapany sprzęt domowy.
Bardika i Liego ogarnął tak wesoły śmiech, że zwabił do pokoju Alicyę.
— Złota moneta, klucz, grzebień — wywoływał Cypryan, wyjmując po kolei rzeczone przedmioty.
Nagle zbladł.
Palce jego ujęły przedmiot dziwnych kształtów, nie... czyż to być może?
Nareszcie podniósł rękę wraz z trzymanym przedmiotem.
Pan Watkins głośno krzyknął:
— »Gwiazda Południa«.
Tak, sławny dyament, nieuszkodzony wcale odnalazł się i promieniał w blasku dziennym, jak świetna gwiazda!
— Tylko rzecz dziwna zmienił kolor — zauważono ogólnie.
O ile poprzednio była hebanowo czarną,