Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 219 –

Tak niech się dzieje wszystkim zdrajcom«.
Cypryan początkowo uważał całe to zajście za niemądry żart, słysząc jednak groźne słowa wyroku, zadał sobie pytanie, czy ta ponura komedya, tak licująca z dzikimi tutejszymi obyczajami, nie jest czasem prawdziwą?
Człowiek trzymający go za ramię usunął wszelkie powątpiewania.
— Wstań pan natychmiast — mówił ostro — nie masz czasu do stracenia!
— To jest mord bezprawny — odrzekł Cypryan, ubierając się.
Był więcej oburzony niż wzruszony i z całym spokojem wytężał swoją uwagę, chcąc po głosie poznać ludzi mu grożących.
— Czy zrobiłeś już wybór rodzaju śmierci? — nalegał znowuż zamaskowany.
— Niemam potrzeby robić takiego wyboru, tylko protestuję przeciw podłej zdradzie, jakiej się chcecie dopuścić — odrzekł pewnym głosem Cypryan.
— Możesz protestować, niemniej powieszonym będziesz.
— Czy masz jeszcze jakie rozporządzenie?
— Żadnego, któregobym moim mordercom chciał powierzyć.