Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 187 –

liwszy się upolowaną zwierzyną, opowiadał Cypryanowi w jaki sposób znalazł się w tych stronach.
— Wiesz dobrze — mówił — do czego jestem zdolny, gdy chodzi o nowy, a nieznany mi rodzaj polowania. Od tylu tygodni tropiłem słonie, żyrafy, lwy, dziki i ptactwo, że znudzony potrosze postanowiłem zmienić rodzaj polowania. Do tej okolicy zawędrowałem z moimi 30 bassutami, którym płacę miesięcznie po woreczku szkiełek; w ogień poszliby za mną.
Od kilku tygodni korzystam z gościnności panującego nad tym krajem Tonaia i, chcąc uzyskać od niego prawo polowania na obszarach będących w posiadaniu jego, pożyczyłem mu moich bassutów i 4 sztućce na wyprawę przeciw wrogowi. Naturalnie broń palna zapewniła mu zwycięstwo.
Radość z tego powodu Tonaia była wielką i zawiązaliśmy ścisłą przyjaźń pomiędzy sobą, umocniwszy ją zamianą krwi, t. j. zrobiliśmy sobie nawzajem małe ukłócia na ramieniu. Od tej pory jesteśmy związani na śmierć i życie. W jego kraju jestem obecnie zupełnie pewnym i wyruszyłem na polowanie na strusie i tygrysy.
Tygrysa zabiłem zeszłej nocy i chyba słyszałeś piekielną wrzawę, jaka temu towarzy-