Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 135 –

— Nie zakładam się z zasady, ale ucieszy mnie możność zrobienia tej ciekawej obserwacyi.
Jechano dalej, zapomniawszy o tej rozmowie, gdy po upływie 20 minut, Hilton nagle zawołał:
— Moi panowie, zwróćcie uwagę na to duże mrowisko, które się wznosi tam na prawo.
— Toś się pan wybrał! — kpił Friedel — toż od trzech dni spotykamy je na każdym kroku!
W samej rzeczy Bush-Veld usiany jest mrowiskami, budowanemi z żółtej gliny, zaludnionemi przez olbrzymie kolonie dużych mrówek. Jest to prawie jedyne urozmaicenie tej nagiej płaszczyzny.
Hilton śmiał się po cichu.
— Panie Méré, popędź pan konia i przyjrzyj się zblizka temu mrowisku, zobaczysz coś ciekawego, ręczę za to! Tylko nie zbliżaj się zbytecznie, bo może być źle!
Cypryan dał koniowi ostrogę i popędził do mrowiska, wskazanego przez Hiltona.
— Tam gnieździ się rodzina lwów — rzekł ten ostatni po oddaleniu się Cypryana. — Stawiam 10 przeciw 1, że ten żółty pagórek nie jest mrowiskiem.
— Per Bacco! a toś go pan urządził —