Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 116 –

przeciw sile wróżby, w którą święcie wierzyli.
Ogólny wybuch śmiechu towarzyszył nieoczekiwanemu rezultatowi tej wróżby. Matakit zaś głęboko był zawstydzony, że sposób, którego używał z takiem powodzeniem w swoim kraalu, tu, wobec ludzi cywilizowanych, odmówił mu swej skuteczności.
— Panie Watkins — rzekł oficer, wróciwszy do pokoju, w którym fermer w rozpaczy pozostał nieruchomy — może dzień jutrzejszy będzie pomyślniejszym dla naszych poszukiwań. A może wyznaczysz pan nagrodę za odszukanie złodzieja?
— Sądzę, że złodziejem jest ten — zawołał Pantalacci — który się podjął roli sędziego nad swymi towarzyszami.
— Jak to pan rozumiesz? — zapytał oficer.
— A no, ów Matakit, biorąc na siebie rolę wróżbiarza, może chciał tym sposobem oddalić podejrzenie od siebie.
W ogólnej wrzawie nie zauważono, że Matakit stał w kącie sali, a usłyszawszy rzucone nań podejrzenie, wysunął się spiesznie w stronę swej chaty.
— Tak — powtarzał neapolitańczyk — Matakit należał do obsługi stołu, jest to filut, a nie rozumiem dlaczego pan Méré tak go ceni.