Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 111 –

stali celem odrysowania jej, fotografowie błagali o zaszczyt odfotografowania przepysznego dyamentu.
Fantazya ludu również nie próżnowała. Poczęły krążyć legendy, podług których czarny ten kamień sprowadzi nieszczęście posiadaczowi.
Dla zadowolenia ogólnej ciekawości i ukrócenia niemiłych sobie proroctw, postanowił Watkins wydać wielki bankiet na cześć »Gwiazdy Południa«.
Tak silnym jest wpływ żołądka na ludzi, że zapowiedź o uczcie zmieniła w ciągu dnia nieprzychylne usposobienie całej ludności Wandergaart-Kopii.
Bankiet w rzeczy samej był wspaniały. »Baron royal«, olbrzymia pieczeń wołowa zajmowała środek stołu, pieczone jagnięta i wszelkiego rodzaju zwierzyna otaczały ją, w towarzystwie całych gór jarzyn i owoców.
Liczne beczki wina i piwa ustawione w koło pokoju dopełniały tej obfitej uczty.
Na kolumnie, otoczonej wieńcem jarzących się świec, poza plecami Watkinsa »Gwiazda Południa« rozlewała swój czarowny blask.
Dwudziestu czterech kafrów, pod wodzą Matakita usługiwało przy stole. Ucztowała cała ferma, nawet bawoły i psy, nawet strusie