Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

za szczęśliwego, gdyby... I zdawało się rzeczą pewną, że te dwie istoty, jak gdyby umyślnie stworzone dla siebie — takie było przynajmniej zdanie czułej wdowy, — nie dokonają nigdy tego przeistoczenia.
Domek, zamieszkiwany przez Mastona, był bardzo skromny. Składał się z dołu i piętra z werandą. Mały salonik i malutka salka jadalna wraz z kuchnią i spiżarnią, zawartemi w przyległym budynku, zajmowały dolne piętro. Na górze znajdował się pokój sypialny z oknami wychodzącemi na ulicę, pracownia z oknami na ogród, co ją chroniło od hałasów, dochodzących z ulicy. Było to schronienie uczonego i mędrca, gdzie dokonywały się takie wyliczenia, że pozazdrościłby ich niejeden Newton, Laplace lub Cauchy.
Jakaż to różnica była z pałacem mrs. Evangeliny Scorbitt, wznoszącym się w najbogatszej dzielnicy miasta, z frontem ozdobionym balkonami i przystrojonym rzeźbiarskiemi fantazyami architektury anglo-saksońskiej razem w stylu gotyckim i odrodzenia, z salonami bogato umeblowanemi, wspaniałym przysionkiem, galeryą obrazów, w której mistrze francuzcy zajmowali pierwsze miejsce, schodami marmurowemi, liczną służbą, stajniami, wozowniami, ogrodem, ozdobionym obszernemi trawnikami, wielkiemi drzewami, wodotryskami, z panującą ponad wszystkiemi budynkami wieżą, u szczytu