Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zkąd? — odpowiadali stronnicy prezesa Barbicane. — Ztąd, że w epoce formacyj geologicznych objętość słońca była prawdopodobnie taką, podług teoryi pana Blandet, że różnica temperatury równika i biegunów nie była prawie dostrzegalną. Wówczas ogromne lasy pokrywały strefy północne kuli ziemskiej — było to jeszcze przed pojawieniem się pierwszego człowieka, kiedy nasza planeta ulegała stałemu działaniu gorąca i wilgoci.
Dzienniki, przeglądy i wszelkiego gatunku gazety, interesujące się zamiarami Stowarzyszenia, rozpisywały się w tym przedmiocie w najróżnorodniejszych artykułach, mających jedne żartobliwą, drugie naukową formę. Owóż tedy lasy te, wskutek olbrzymich przewrotów, które wstrząsały kulą ziemską, zanim ta ustaliła się na swych podstawach i przybrała obecną formę, prawdopodobnie przetworzyły się na pokłady węgla pod działaniem czasu, wód i ciepła wewnętrznego. Otóż nic bardziej podobnego do prawdy, jak ta hypoteza, podług której krainy podbiegunowe obfitują w warstwy węgla ziemnego, czekając tylko na uderzenie młotka górników.
Zresztą na poparcie tego mniemania były fakty niezaprzeczone. Umysły pozytywne, niemające zwyczaju opierać się jedynie na prawdopodobieństwach, nie mogły zaprzeczyć rzeczywistości tych faktów, które powagą swoją zachęcały do