Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odparł żartowniś, tłumacząc dowolnie haec otia z szóstego wiersza pierwszej sielanki Wirgiliusza.
Wszyscy parsknęli śmiechem, z wyjątkiem majora Donnellan — i spór, przybierający niepokojący obrót, po raz drugi został zażegnany.
Dean Toodrink powiedział:
— Nie sprzeczajmy się, panowie... Bo i po co?... Utwórzmy lepiej nasz syndykat.
— A następnie?... — spytał Jan Harald.
— Następnie? — odpowiedział Dean Toodrink. — Nic nad to prościejszego, panowie. Skoro się staniecie posiadaczami własności podbiegunowej, pozostanie ona albo waszym wspólnym, niepodzielnym majątkiem, albo też za pewną umówioną sumę odstąpicie ją jednemu z państw interesowanych. Tym sposobem, co najważniejsze, cel główny zostanie osiągnięty, a tym jest właśnie wyrugowanie stanowcze przedstawicieli Ameryki!
Propozycya ta miała swoję dobrą stronę — przynajmniej w obecnej chwili, — gdyż w przyszłości, i to bardzo niedalekiej, można było przypuścić, że się delegaci chwycą wzajemnie za czuby (czy tylko natura uposażyła ich odpowiednio pod tym względem?), gdy przyjdzie wybierać ostatecznego nabywcę tej nieruchomości, o którą tak się dobijano, pomimo że zupełnie nieużyteczną była. Przyprowadzeniem do skutku tej propozycyi wyłączano —