Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A zatem wnoszę... — powiedział.
— Naprzykład co?... — spytał Barbicane.
— To — odpowiedział Maston: — Ponieważ operacya nie udała się, jest to tylko dowodem, że proch nie dał pociskowi szybkości dwóch tysięcy ośmiuset kilometrów.
— Doprawdy!... — rzekł Nicholl.
— A tak, ów pański meli-melonit dobry jest tylko do nabijania pistoletów ze słomy!
Kapitan Nicholl porwał się na te słowa, które dla niego były krwawą obelgą.
— Mastonie! — wrzasnął.
— Nichollu!
— Kiedy chcesz strzelać się meli-melonitem...
— Nie!... wolę już bawełną strzelniczą! To daleko pewniejsze!
Tu wdała się mrs. Evangelina, godząc popędliwych artylerzystów.
— Panowie!... panowie! — zawołała — czyż podobna, by kolega z kolegą!...
A wówczas zabrał głos prezes Barbicane i tak głosem spokojnym przemówił:
— I o co się tu spierać? Jest rzeczą niezawodną, że obliczenia naszego przyjaciela Mastona były dokładne, jak również, że eksplodujący materyał przyjaciela Nicholl miał dostateczną siłę! Tak!... Zastosowaliśmy najściślej w praktyce dane naukowe!... A jednak rezultaty zawiodły nas! Z jakiej