Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W przysionku, prowadzącym do pracowni Mastona, zrobił się zamęt niewypowiedziany. Głos jeden klął i łajał. Inne starały się zmusić go do milczenia. W końcu posłyszano łoskot upadającego ciała.
Murzyn Fire-Fire zlatywał ze schodów, stoczywszy bohaterską ale bezskuteczną walkę z napastnikami swego pana.
Za chwilę drzwi pracowni zostały roztrzaskane, a na progu stanął urzędnik policyjny z eskortą agentów.
Urzędnik policyi miał rozkaz zarządzić rewizyę w mieszkaniu J. T. Mastona, zabrać jego papiery i przyaresztować samego właściciela.
Nieustraszony sekretarz Klubu Strzeleckiego uchwycił rewolwer i zagroził napastnikom sześciu wystrzałami.
W mgnieniu oka, dzięki przewyższającej liczbie, został rozbrojony, a papiery, okrywające stół, zrabowane.
Wtem raptownym ruchem J. T. Maston wyrwał się z rąk oprawców i potrafił schwycić kajecik, który prawdopodobnie zawierał ogół jego obliczeń.
Agenci rzucili się ku niemu, by mu go wyrwać wraz z życiem...
Lecz J. T. Maston otworzył go z szybkością błyskawicy, zdarł ostatnią kartkę i potknął ją, jak zwyczajną pigułkę.