Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zrobimy tu maleńką uwagę. Delegaci europejscy, to jest: szwedzki, duński, angielski, holenderski i ruski, zajmowali miejsca wyłącznie dla nich przeznaczone, a jeśli należeli do tego zebrania, to dlatego, że każdy z nich zakupił pewną liczbę akcyj, co mu dawało prawo do rady. Tak jak byli jednomyślnymi w pragnieniu nabycia krajów podbiegunowych, tak teraz również jednomyślnie pragnęli wyszydzić nabywców. Można łatwo wyobrazić sobie, jak bardzo byli ciekawi usłyszeć to, co prezes Barbicane miał na zebraniu oznajmić interesowanym. Wiadomość ta miała bezwątpienia rzucić światło na środki, obmyślane w celu dostania się do bieguna północnego. W tem bowiem leżała największa trudność, stokroć większa od samego eksploatowania kopalni węgla. Jeżeli znajdzie się jaki zarzut do zrobienia, delegaci: Eryk Baldenak, Borys Karkow, Jakób Jansen, Jan Harald, nie omieszkają zabrać głos. Ze swej strony major Donellan, namawiany przez Deana Toodrink, postara się przyprzeć do muru współzawodnika swego, Impeya Barbicane.
Była ósma godzina wieczorem. Przysionek, salony, dziedzińce Klubu Strzeleckiego błyszczały światłem żyrandoli Edisona. Od chwili otwarcia podwoi, oblężonych przez publiczność, gwar rozpraw nie ustawał ani na chwilę. Wszystko jednak uciszyło się, skoro odźwierny oznajmił przybycie Rady administracyjnej.