Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Wielką Terasę“ i po pięciu milach drogi, przybyli do polanki położonej na dwieście kroków od jeziora Granta.
Po drodze spostrzegł Harbert drzewo, z którego gałęzi Indjanie Południowej Ameryki sporządzają łuki. Był to „krejimba“ z rodzaju drzew palmowych, nie rodzących owoców jadalnych. Wycięli z niego gałęzie długie i proste, ogołocili takowe z liści i ostrugali je tak, że grubsze były w pośrodku a cieńsze po obu końcach. Pozostawało tylko jeszcze wynaleźć jaką roślinę, któraby dała się użyć za cięciwę do łuku. Wynaleźli w istocie gatunek krzewu należącego do rodzaju ślazów, zwanego przez botaników „hibiscus heterophyllus.“ Krzew ten posiada pręciki dość giętkie i mocne, któreby można porównać z ścięgnami u zwierząt. Tym sposobem sporządził Pencroff kilka łuków posiadających dość znaczną siłę rzutu. Brakowało jeszcze tylko strzał. Te łatwo dały się wystrugać z gałązek prostych, sztywnych i pozbawionych sęków, lecz daleko trudniej było zaopatrzyć je w stosowne ostrze t. j. wynaleźć coś takiego, coby mogło zastąpić żelazo. Pencroff jednak powiedział sobie, że skoro on zrobił swoje, reszty dokona przypadek.
Osadnicy nasi przybyli na miejsce znajome już z dnia poprzedzającego. Grunt składał się z gliny używanej pospolicie na cegły i dachówki a zatem wielce przydatnej ich zamiarom. Robota sama nie przedstawiała najmniejszych trudności. Trzeba było tylko glinę wymieszać z piaskiem,