Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pytanie trudno było odpowiedzieć. W okół w pięćdziesięciu milowym promieniu łatwo mogły przepłynąć i czółenka Malajczyków i duże łodzie z jednej kłody wydrążonej, jakiemi się posługują Polinezowie. Wszystko zależało więc od położenia wyspy i od tego, czy była samotną wśród Oceanu, lub też mniej lub bardziej zbliżoną do któregoś z archipelagów. Czy potrafiłby Cyrus bez żadnych instrumentów, obliczyć jej położenie tak co do stopnia szerokości, jak i długości geograficznej? Byłoby to bardzo trudne. W tej wąpliwości zdawało się właściwem przedsięwziąć niektóre środki ostrożności przeciw możliwemu najazdowi dzikich krajowców.
Na tem zakończono obserwację wyspy, rzucono jej kształt, oceniono jej wypukłość, obliczono mniej więcej jej rozległość, rozpoznano jej stronę hydrograficzną i orograficzną. Położenie lasów i równin oznaczone zostało tylko ogólnikowo na mapie, którą wykonał korespondent. Nie pozostawało nic, jak tylko spuścić się znów na dół po stokach góry i przedsięwziąć szczegółowe zbadanie płodów tej ziemi, pod trojakim względem: mineralnym, roślinnym i zwierzęcym.
Lecz zanim Cyrus Smith dał towarzyszom swoim znak do odwrotu, odezwał się do nich, swym głosem łagodnym i poważnym, w następujące słowa:
— Oto jest, przyjaciele moi, mały płatek ziemi, na który wyrzuciła nas ręka Wszechmocnego. Tu mamy żyć, i może długo żyć. A może też przybędzie nam jaka pomoc niespodziewana,