Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dząc w kącie przypatrywał się w milczeniu tym przygotowaniom. W głowie jego potrójna wirowała myśl. Czy Cyrus żyje jeszcze? Jeżeli żyje, gdzie się znajduje? Jeśli ocalał, jak wytłumaczyć, że dotychczas nie dał nic znać o sobie? Co się tyczy Naba, ten błąkał się po wybrzeżu. Było to ciało bez duszy.
Pencroff znał pięćdziesiąt dwa sposoby przyrządzania jaj, lecz w tej chwili nie miał pomiędzy niemi żadnego wyboru. Włożył więc jaja w popiół gorący i czekał, dopóki nie stwardnieją na wolnym ogniu.
W kilku minutach jaja były gotowe i marynarz zaprosił korespondenta do wieczerzy. Była to pierwsza wieczerza naszych rozbitków na tej nieznanej ziemi! Jaja były wyborne, a ponieważ jajo posiada wszystkie pierwiastki niezbędne do pożywienia ludzkiego, więc biedacy czuli się niem znacznie pokrzepionymi na siłach.
Ach! gdyby nie to, że jednego z nich brakło przy tej wieczerzy! Gdyby wszyscy pięciu, tak jak się wydostali z murów Richmondu, znaleźli się byli tutaj razem, pod tem sklepieniem ze skał, przy tem jasnem, wesołym ognisku, na suchym piasku, możeby tylko słowa gorącego dziękczynienia mieli dla Stwórcy! Lecz najgienjalniejszy, najuczeńszy z nich, ich przywódzca Cyrus Smith został im niestety wydarty! a ciało jego zostało bez pogrzebu, bez ostatniej nawet przysługi!
Tak minął ów dzień 25. marca. Na dworze wiatr świszczał i słychać było jednostajnie łama-