Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 200 —

bitków nie zdołały się oprzeć silnemu prądowi, jaki mieliśmy sposobność sami stwierdzić, a który uniósł ich tak samo jak Petersa i Pryma w stronę bieguna, ku dalekim jakimś ziemiom, gdzie ci ostatni rozdzieleni zostali. Tam też mojem zdaniem powinien się zwrócić Halbran; tam, nie dalej zapewne jak za dwoma jeszcze równoleżnikami, znajdziemy cel wyprawy, cel upragniony, dla którego każdy z nas gotów jest życie swe poświęcić!...
— Oby nas tam Bóg prowadził! — rzekł z mocą Len Guy, i odszedł by wydać odpowiednie rozkazy, podczas gdy bosman, gdyśmy zostali sami, rzekł z zaufaniem:
— Słuchałem cię z wielką uwagą, panie Jeorling, i trudno zaprzeczyć, przekonałeś mię prawie!...
— Sądzę, iż będziesz przekonanym całkowicie Hurliguerly.
— Kiedy?
— Może prędzej niżeli się spodziewasz!...
Nazajutrz, 29 grudnia o 6 godzinie z rana, żaglowiec podniósł kotwicę, kierując się tym razem wprost ku południowi.