Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 152 —

Iowych raf, których wierzchołki wznosiły się miejscami nad morze wokoło wysepki.
— Ślimak ten — tłómaczył kapitan — jest właśnie owem zwierzątkiem znanem pod nazwą „pianki morskiej” której Orion miał zabrać z wyspy Tsalal bogaty ładunek. Przypominasz pan sobie w jakich warunkach?
— Czy przypominam sobie? Ależ wszystkie te szczegóły które podaje Artur Prym, mam tak żywo w pamięci, jak gdybym osobiście brał w nich udział.
Z opisów też Cuviera znałem tego mięczaka, z naukową nazwą Gasieropad-pulmonifera, który czołga się jedynie z pomocą ruchomych pierścieni swego ciała, barwy bladawo-żóttej. Przysposobienie pianki na przedmiot handlu, wymaga dużo pracy. Najpierw bowiem przecina się ją przez całą długość, czyści, obmywa, gotuje, a w końcu suszy na słońcu. Ze jednak w Państwie Niebieskiem uchodzi ona nietylko za przysmak, lecz na równi z gniazdami jaskółczemi za potrawę nadzwyczaj odżywiającą, przeto popyt tam na nią jest znaczny, przy cenie dochodzącej 90 dolarów za wagę mniej więcej 30 funtów — co w każdym razie przedstawia ładne korzyści.
Zostawiwszy na straży dwóch majtków przy łodzi, dwóch drugich zabrał kapitan z sobą. Wraz więc ze mną, bosmanem i Huntem, było nas sześcioro silnych, gotowych na wszystko ludzi.
Milczący zawsze Hunt wysunął się naprzód, przyjmując mimowoli może, rolę przewodnika, przeciwko czemu nikt oczywiście nie protestował.
Grunt po którym stąpaliśmy był jałowy, niepodatny pod żadną uprawę, tak, że nawet dzikie ludy nie znalazłyby na nim pożywienia; co mówię, nawet najmniej wybredne zwierzęta roślinożerne, wzgardziłyby jedyną, tu nędzną, twardą roślinką z rodzaju porostów.