Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyszedł. W saméj rzeczy, nie mogli wpaść na ten pomysł i nie powinni byli o nim myśleć, gdyż ci bohatérowie nauki zanadto byli zajęci szczytnym celem pamiętnéj wyprawy, ażeby mogli pomyśleć o własném bezpieczeństwie.
Sir John Murray piérwszy zabrał głos, odpowiadając Bushmanowi.
— Mój zacny Mokumie, jeszcześmy nie ukończyli prac naszych.
— Jakich prac?
— Pomiaru południka.
— Sądzisz więc pan, że Mokololowie troszczą się o wasz południk?
— Prawdopodobnie nie troszczą się wcale — odpowiedział John — ale zato my się troszczymy i nie oddalimy się ztąd bez osiągnięcia naszego celu. Nieprawdaż, koledzy?
— Nieinaczéj — odrzekł pułkownik w imieniu wszystkich; — nie zaprzestaniemy pomiaru, dopóki chociaż jeden z nas pozostanie przy życiu, dopóki jeden będzie w stanie przyłożyć oko do lunety i zapisywać miarę kątów. Z lunetą w jednéj, ze sztućcem w drugiéj ręce, będziem pracowali aż do ostatniego tchnienia.
Hucznym okrzykiem powitali uczeni tę przemowę, stawiając interes nauki ponad bezpieczeństwo życia.
Bushman popatrzył chwilę na uczonych, wzruszył ramionami, ale nie zdobył się na odpowiedź. Pojął ich wybornie.
Zgodzono się więc, aby bądźcobądź prowadzić daléj prace geodezyjne; lękano się jednak, czy położenie miejscowe, mianowicie zaś niepodobieństwo obrania punktu celowego za jeziorem Ngami, nie stanie im na przeszkodzie.
Zwrócono się w téj kwestyi do Macieja Struxa, który, przebywając od dwóch dni na szczycie góry, powinienby dotąd zastanowić się nad tą okolicznością.
— Panowie — odrzekł — czeka nas praca trudna i drobiazgowa, wymagająca cierpliwości i gorliwości, możemy jéj wszakże dokonać. Idzie nam o połączenie Skorcewa z jakimś punktem trygonometrycznym poza jeziorem. Punkt taki rzeczywiście istnieje