Strona:Juliusz Verne-Przygody trzech Rossyan i trzech Anglików w Południowej Afryce.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starszyznę krajowców, przedstawił im tę okoliczność i przekonał, że najkrótszą drogą dojścia w żyzne te strony jest posuwanie się na północ. Idąc ku zachodowi, puszczano się na niepewne: wracać, znaczyło zapuścić się znowu w straszną pustynię, gdzie już ani jednego strumyka niepodobna napotkać. Dzicy, przekonani temi dowodami, zgodzili się i ruszono w stronę północną.
Szczęśliwym trafem, pomiary łatwo wykonywać się dały zapomocą tyk, lub piramid geodezyjnych. Dla oszczędzenia czasu, uczeni pracowali nocą, robiąc sygnały z światła elektrycznego; otrzymywali wymiar kątów nadzwyczaj ścisły i dokładny; prace szły dawnym porządkiem, a siec trójkątów wciąż się pomnażała.
Szesnastego stycznia z nieopisaną radością dostrzeżono na krańcu widnokręgu jezioro długie i szerokie na milę. Można sobie wyobrazić wzruszenie, jakie opanowało nieszczęśliwych. Karawana wyruszyła szybkim pochodem w stronę, kędy zwierciadło wody odbijało blaski słoneczne.
Około piątéj wieczór, dosięgali wreszcie jeziora; kilka koni, zerwawszy się z uzdzienic, popędziło czwałem ku upragnionéj wodzie i jak szalone rzuciły się w nurty. Ale wkrótce biedne zwierzęta wróciły ze zwieszoną głową do karawany. Wnet dobiegli Bochjesmany do brzegu — niestety! woda była tak przesycona solą, że o jéj piciu nie mogło być mowy.
Rozczarowanie, że nie powiemy rozpacz, była zbyt okrutną; nic straszliwszego, jak zawiedziona nadzieja. Mokum zwątpił teraz zupełnie, aby mu się udało nakłonić współziomków do dalszego pochodu. Szczęściem dla losów wyprawy, znajdowała się ona bliżéj jeziora Ngami i dopływów Zambezy, aniżeli mniemano, aniżeli jakiéjkolwiekbądź okolicy obfitującéj w wodę. Ocalenie wszystkich zależało teraz od szybkiego pochodu naprzód, a jeżeliby prace geodezyjne nie opóźniły go, w cztérech dniach mogli spragnieni dostać się na brzegi jeziora.
Puszczono się w drogę. Pułkownik Everest, korzystając z położenia gruntu, mógł wytykać trójkąty znacznych rozmiarów, przez co można było ustawiać celowniki rzadziéj; w nocy znów