Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pędzona zwróciła się ku zatoce San-Francisco, o trzeciej godzinie z rana.
Dwieście dwadzieścia lieues do przebycia, była to fraszka dla takiej jak Susquehanna zapaśnicy. Przestrzeń tę przeleciała ona w trzydziestu sześciu godzinach, i 14 grudnia o godzinie 1 minut 27, stanęła w zatoce San-Francisco.
Na widok tego statku marynarki narodowej, pędzącego jak strzała z roztrzaskanym na przedzie masztem, tłumy ciekawych zbiegły się do przystani, czekając na wylądowanie.
Zarzuciwszy kotwicę, kapitan Blomsberry i porucznik Bronsfield wsiedli do czółna ośmiowiosłowego, które ich szybko zawiozło da lądu.
Wyskoczywszy na ziemię — Gdzie jest telegraf?, zapytali z pośpiechem, nie odpowiadając na tysiące pytań rzucanych im ze wszystkich stron.
Oficer służbowy z portu doprowadził ich sam do biura telegraficznego, wśród niezliczonego tłumu ciekawych.
Blomsberry i Bronsfield weszli do biura; cisnący się tłum przy drzwiach pozostał.
W kilka minut potem wysłano depeszę pod czterema adresami: 1a do sekretarza marynarki, w Waszygntonie, 2a do Wice-prezesa klubu puszkarskiego w Baltimore; 3a do czcigodnego J.—T. Maston’a w Long’s Peak na Górach Skalistych; 4a do pomocni-