Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wyborny! odpowiedział Barbicane, twoje kule nicby nie skutkowały na słońcu, bo padałyby na ziemię o kilka metrów od otworu armaty.
— To już trochę nadto!
— Ale niezawodnie, dodał Barbicane. Siła przyciągająca jest tak znaczną na tej ogromnej gwiaździe, że przedmiot ważący naprzykład 70 kilogramów na ziemi, będzie ważyć 1,930 na powierzchni słońca; twój kapelusz dziesięć kilogramów, twoje cygaro pół funta. W końcu, gdybyś spadł na ląd słoneczny, twoja waga byłaby tak wielką (2,500 kilogramów), że nie mógłbyś powstać!
— Do licha! rzekł Michał, trzebaby więc nosić ze sobą windę. Kiedy więc tak, drodzy przyjaciele, to poprzestańmy tymczasem na księżycu. Tam przynajmniej uchodzić możemy za wielkich. Później zobaczymy czy warto iść na to słońce, na którem i napić się nawet nie można, gdy trudno szklankę do ust ponieść bez pomocy windy.