Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niema już Herr Schultze’a! Herr Schultze nie żyje!
— Nie żyje! — zawołał doktor Sarrasin.
Poczciwy doktor zamyślił się na chwilę i, milcząc, stał przed Marcelim.
— Moje kochane dziecko — rzekł wreszcie uspokoiwszy się — czy uwierzysz temu, że ta wiadomość, która powinnaby była ucieszyć mnie, bo oddala od nas czego nienawidzę najbardziej, wojnę, i to wojnę najniesprawiedliwszą, wojnę bez żadnego powodu! czy uwierzysz temu, że wiadomość ta ścisnęła mi serce! Ach! dlaczego ten człowiek, tak potężnych zdolności, stał się nieprzyjacielem naszym? Dlaczego rzadkich umysłowych przymiotów swoich nie poświęcił na usługi cnoty? Ileż straconych sił, które stałyby się użytecznemi, gdyby można było połączyć je z naszemi siłami i dać im wspólny cel! Oto co mi przyszło na myśl, kiedyś mi powiedział »Herr Schultze nie żyje!« Ale teraz, przyjacielu, opowiedz mi, co wiesz o tym niespodzianym zgonie.
— Herr Schultze — odpowiedział Marceli — znalazł śmierć w tajemniczem swem laboratoryum, do którego przystęp uczynił niemożebnym za życia swego. Nikt oprócz niego jednego nie wiedział o istnieniu tego laboratoryum, a zatem nikt nie mógłby dostać się