Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Marceli pomimo całej okropności widoku tego, nie mógł powstrzymać się od uczucia zadowolenia, że patrzał na to z zewnętrznej strony laboratoryum, bo z pewnością tak on jak Oktawiusz zginęliby, gdyby byli dostali się do jego wnętrza.
Jakim sposobem nastąpił ten straszny wypadek? Marceli domyślił się tego łatwo, kiedy przypatrzywszy się szczątkom granata, rozrzuconym na podłodze, przekonał się, że były to kawałeczki szkła. Otóż, owe zabójcze pociski Herr Schultze’a naładowane płynnym dwutlenkiem węgla, miały z powodu strasznego ciśnienia, jakie na nie gaz wywierał, wewnętrzną powłokę z owego szkła hartownego, które jest o dziesięć lub dwanaście razy mocniejszem od zwykłego szkła; wyrób ten, nowy jeszcze zupełnie wówczas, ma jedną wadę: wskutek tajemniczego działania drobinkowego, pęka nagle, czasami bez widocznej przyczyny. I to właśnie musiało tutaj nastąpić. Może nawet wewnętrzne ciśnienie samo wywołało pęknięcie granata, który był przyniesiony do laboratoryum. Dwutlenek węgla, nagle uwolniony z więzów ściskających go, zamienił się w stan lotny i tem samem wywołał straszne obniżenie otaczającej temperatury.
Bądź co bądź skutek musiał być piorunu-