Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sprawiedliwość angielska jest doskonałą sprawiedliwością, — trochę za powolna może, zgadzał się na to, — tak, stanowczo, za powolna trochę, pede claudo... hm!.. hm!.. ale tem pewniejsza!.. Niewątpliwie za lat kilka doktor Sarrasin przyjdzie do spadku tego, jeżeli jednak... hm!.. hm... prawa jego pokażą się dostateczne!..
Doktor wyszedł z gabinetu solicitora z silnie zachwianą ufnością i przekonaniem, że albo musi wdać się w nieskończone procesa, albo wyrzec się marzenia swego. Myśląc wówczas o swoim pięknym filantropijnym planie, nie mógł powstrzymać się od uczucia żalu.
Tymczasem Mr. Sharp wezwał do siebie profesora Schultze’a, który zostawił mu był swój adres. Oświadczył mu, że doktor Sarrasin nigdy nic nie słyszał o żadnej Teresie Langévol, zaprzeczał temu, by gałęź niemiecka istniała w rodzinie i stanowczo odrzucał wszelką ugodę. Jeżeli zatem profesor wierzy w siłę praw swoich, nie pozostaje mu nic innego, jak »procesować się«. Mr. Sharp, który w sprawie tej był najzupełniej bezinteresowny, przez prostą tylko ciekawość amatora, nie myślał wcale odradzać mu tego. Czegoż mógł pragnąć solicitor, jeżeli nie procesu, dziesięciu procesów, trzydziestu lat procesu, jak się na to zanosiło w tej sprawie? On,