Strona:Juliusz Verne-500 milionów Begumy.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzialnością zmniejsza o połowę radość, jaką na razie uczułem ze względu na ciebie. Może zmiana ta przyniesie nam nieszczęście?.. Pracowici pionierowie nauki, zadowoleni byliśmy dotąd z naszego skromnego losu. Czy będzie tak i nadal? Nie, może, chybaby... Ale nie śmiem ci mówić o pewnej myśli, która powstała w głowie mojej... chybaby ta sama fortuna stała się w rękach naszych nowym i potężnym przyrządem naukowym, cudownem narzędziem cywilizacyi!.. Pomówimy o tem jeszcze. Napisz do mnie, powiedz mi prędko, jakie wrażenie sprawi na tobie ta wielka wiadomość, i sam oznajmij o niej matce. Nie wątpię, że jako rozsądna kobieta przyjmie ją spokojnie. Co do siostry twojej, nadto młoda ona jeszcze, by coś podobnego mogło zawrócić jej głowę. Zresztą, mała ta główka mocną już jest, i jestem pewny, że chociażby nawet mogła zrozumieć możliwe następstwa wypadku, o którym cię zawiadamiam, pomimo to mniej, niż ktokolwiek z nas, zaniepokoi się zmianą, zaszłą w położeniu naszem. Serdeczny uścisk dłoni zasyłam Marcelemu. Nie wyłączam go z żadnego z moich projektów na przyszłość.
Kochający cię ojciec
Fr. Sarrasin,
D. M. P«.