Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Generał Barcz.djvu/384

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niezwykły hart — zwierzał się szeptem Jabłoński — stalowa wola. Taki cios i ani na włosek! Zawsze równy, — zawsze ten sam.
— Więc co? — nastawał Pyć.
— No cóż? — Chude policzki Jabłońskiego otorbiły się, a spojrzenie wpłynęło daleko pod ciemny brzeg powiek. — Aresztujemy Rasińskiego. — Prokurator poderwał ruchem ręki jakiegoś podpułkownika z głębi kancelarji.
Pyć wrócił do Barcza. Zastał generała przed biurkiem, jakby gotowego do przyjęcia jednego z tych długich, odpowiedzialnych raportów, jakie przyjmują wielcy dowódcy.
— Teraz więc — zaczął Pyć — można powiedzieć, że o ile chodzi o personalja... Partję „zjednoczenia“ mamy na czysto rozegraną. Rasiński aresztowany formalnie, — lecz niesłusznie. Wnioskodawcy muszą się na tem wywrócić. Padnie ofiarą Wilde. Skompromitowany Dąbrowa staje się człowiekiem Krywulta. Krywult jest już przecie na naszem „miłosierdziu“. Reszta, to już tylko mechaniczny proces. A w tamtej, smutnej sprawie szpiegostwa Pietrzaka —
Barcz zaczął chodzić po pokoju.
Major wysypał z zanadrza zdobyte materjały.
Padały zwysoka, jeden za drugim, chlapiąc głośno. Pyć oddał Barczowi bilety Jadzi.
Generał, ułożywszy „to“ wedle dat, zaczął odczytywać. Słowa i zdania nic nie znaczące. Okolicznościowe zaprosiny, przypomnienia, nastawanie na termin umówiony, — dziś zamierzchły, wówczas pilny i konieczny...