Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym sercu postanowiły razem zgodnie wszystkie pamiątki po Chopinie, gdy umarł biedny, schorowany, nieszczęsny: — nie chcemy istnieć więcej, nie będziemy!
Skąd taki wyrok srogi? Czy dlatego, że wielce ceniły swojego przyjaciela, więc by z nim razem ginąć? Czy też postanowienie swoje wzięły z przyczyn wieczystych Chopina? Tutaj żyłeś, a inną ziemię kochałeś. Za tą inną tęskniłeś. Tam twoja pieśń powraca ciągle, tam trwa, tam wiecznie dąży. Nie będziemy połyskliwą, zbytkowną obecnością przeszkadzały tej pieśni w twym udręczonym kraju. Niech sama spełni wszystko.
Wykonały, co były ułożyły treścią swojej drewnianej, tkanej, kamiennej, metalowej i wszelkiej innej materialnej istoty. Któż to je zaraz przygarnia po śmierci ich łagodnego Przyjaciela? Miłość spóźniona, już nie odwzajemniona: panna Sterling, szlachetna Szkotka, która tak wzniośle kochała Fryderyka.
Gdyby się wszystkim owym rzeczom pysznym, pańskim, zbytkownym, klejnotom, sprzętom, kamieniom zechciało tylko zostać, trwałyby po dziś dzień w muzeum Imienia Fryderyka Chopina w Paryżu, które przezacna Szkotka pragnęła tam urządzić. Stałyby sobie za szkłem, czy poza ogrodzeniem dywanowego sznura, w dostojnym zanikaniu przypominając te cudne burze dźwięków, którymi dobry przyjaciel nasycał ich kamienne, drewniane i metalowe dusze.
Nie zgodziły się na to, orzekły co innego: nie chcemy więcej istnieć, nie będziemy!
Ludzie nic o tym nie wiedzący czynili jednak swoje.