Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Życie Chopina.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stary poczciwiec, naonczas lat przeszło siedemdziesiąt mający, lepsze sposoby posiadał na swego wychowanka, niż uczenie. Pierwszy z owych sposobów ważnych, to że się chwalił pan Żywny, iż gdzieś na licytacji w Warszawie nabył kilka par cennych spodni po królu Stanisławie Auguście i z spodni tych, zapewne atłasowych (a może w kwiaty), kazał sobie porobić te właśnie kamizelki, w których do Fryderyka na lekcje przychodził.
— Patrzże, synku, jak świat jest niezbadany, ogromny! Co samemu królowi posterior kryło, to biednemu muzykusowi żołądek ogrzać raczy!
Oto sposób uczenia jeden. A oto drugi, wielce ważny, że ten pan Żywny nad wyraz chętnie grał ze swym uczniem w karty. Grali sobie we dwóch i — nie tam żadne gamy czy pasaże, ale kara i piki, trefle, czerwienie, no i co im kto zrobi?!
A jeszcze inny z doskonałych sposobów pedagogicznych pana preceptora, to że o kościuszkowskich czasach opowiadał albo o zmroku różne odległe a wielkie wydarzenia z historii Polski wysnuwać umiał, które to właśnie dzieje młody Chopin zaraz potem swemu mistrzowi na klawiszach wygrywał, ten zaś z rozrzewnieniem — talent ucznia podziwiał.
Podziękujmyż staremu: kamizelkami z królewskich spodni przerobionymi imponował, kolację lubił zjeść u państwa Chopin, jeżeli po południu lekcja, to nie bez tego chyba, że ucznia o kawinę z kożuszkiem do kredensu posyłał, nagwarzył i nabzdurzył, nieraz też może chrapnął sobie solennie, gdy „dziejowe wypadki“’ wra-