Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ja wiem co robię; właśnie wskórałbym też wiele,
Gdybym chciał jeszcze zważać na te ceregiele;
Rzecz już raz ułożona, dziś się nie odmieni,
Kawaler kończyć pragnie, indult już w kieszeni.
Ksiądz kanonik o milę, wraz się może stawić,
A tak można wesele dziś jeszcze odprawić,

(obracając się do Szarmantckiego.)

No, zawczasu już ściskam kochanego zięcia.

Szarmantcki.

Pełen radości, pełen czułego przejęcia,
Przyjmuję wyrok zdawna odemnie życzony,
Lecz jest podobno zwyczaj, że obydwie strony
Nim je na całe życie święte złączą związki,
Wchodzą w jakieś umowy, w jakieś obowiązki;
Że się posag naznacza, intercyza pisze.
Ja o tych formalnościach nic dotąd nie słyszę,
Slub nasz potem mógłby być za nieważny wzięty.
Nie chcąc zaś nigdy zrywać ten związek tak święty,
Chciałbym otwarcie wiedzieć na piśmie, nie słowy,
Jak wielki będzie posag, i czyli gotowy?

Starosta (porywając się za głowę.)

Jak wielki będzie posag! ach, cóż się to dzieje,
To takie Waćpan sobie powziąłeś nadzieje;
Za życia chcesz mi jeszcze wydzierać majątek?
A to prześliczna miłość, to piękny początek.

(obracając się do żony.)

I cóż Waćpani na to? wszakżeś zapewniała,
Że miłość jego za cel posagu nie miała,
Że się fruktami, mlekiem karmić tylko będą,