Strona:Julian Ejsmond - Żywoty drzew.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jarki głos swoich towarzyszek ukochanych, dalekich...
A fujarka pastusza śpiewała:

„Rośniemy daleko, daleko...
I liść nasz znów się zieleni
nad czarodziejską rzeką,
królową leśnych strumieni...“

Rozradowała się wierna droga na tę upragnioną wieść... Zaś fujarka wierzbowa śpiewała dalej wesoło:

„I miłujemy nad życie
jej fale oszalałe.
W ich uśmiechniętym błękicie
jest nasze szczęście całe.

Kochamy się w nurcie, co pędzi,
i w wirze, co wkoło się kręci. —
Wszystko, co kiedyś było,
zginęło w niepamięci...“